wtorek, 13 listopada 2012

Zawieszam bloga

Informacja zbędna ale jest mi bardzo głupio, że tak odeszłam. Nie bede pisała na razie tutaj. Myśle, że będę nadal pisała na old-kids-hate-all.blogspot.com . Nadal... Nie moge tak tego nazwać. Wrócę ale to nic pewnego. Coś mi sie pomieszało w dodatku coraz mniej czasu... PRZEPRASZAM TYCH KTÓRZY CZYTALI MOJEGO BLOGA, DZIĘKUJE WAM Z CAŁEGO SERCA. NIE WYOBRAŻACIE SOBIE NAWET JAK WIELE TO DLA MNIE ZNACZY. ZAPRASZAM, DZIĘKUJĘ, CAŁUJĘ
Aleks x

środa, 4 kwietnia 2012

# .

Zapraszam na mój nowy blog ;) xx Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Już niedługo prolog. http://old-kids-hate-all.blogspot.com/

Rozdział 11 - why you are so stupid ?

z punktu widzenia Iny

- Dlaczego jesteś taki głupi !? Dlaczego to zrobiłeś !?
- Ina... - wyszeptał słabym, ledwo dosłyszalnym głosem Zayn
- Zayn, czy ty całkowicie ogłupiałeś !? Chciałeś się zabić ...
Do sali w której leżał Malik wszedł lekarz, który przez tydzień, dzień w dzień podejmował się próby wybudzenia Zayna ze śpiączki. W końcu wczoraj udało się. Lekarz stanął tyłem do mnie a przodem do chłopaka. Zimna biel fartucha znakomicie kontrastowała z kruczoczarnymi włosami lekarza. Był wysoki i szczupły. Na jego haczykowatym nosie zawieszone były druciane okulary. Jego piegi wyglądały jakby ktoś trzymał w garści kilka pomarańczowych kropek i przez przypadek upuścił kilka wokoło jego oczu, nosa i ust. Był bardzo nietypowej urody.
- Mogłabyś nas zostawić, muszę zbadać pacjenta - powiedział poważnym, głębokim głosem
Delikatnie wyplotłam moje palce z zimnej dłoni Zayna. Wyszłam. Delikatnie zamknęłam drzwi do sali. Szpitalny korytarz był jeszcze pusty. Szybko okazało, że się mylę. Pod ścianą z podkulonymi nogami siedział dobrze znany mi blondyn. Niall skrywał swoją twarz w dłoniach. Przez drobne palce chłopaka ciekły łzy.
- Spokojnie - podeszłam do niego i pogładziłam dłonią jego zmarznięte ramię
Nic nie odpowiedział tylko płakał.
- Niall, co się stało ? - zapytałam i objęłam go w pasie
- Czuje się za to wszystko cholernie winny... - powiedział przeczesując swoje blond włosy
- Niall, jeżeli masz na myśli to co zrobił Zayn to... to na pewno nie chodzi o ciebie. Jak możesz w ogóle tak myśleć. Jeżeli jest to czyjaś wina to tylko i wyłącznie moja... - Niall złapał mnie za rękę
- Ina, powiedz mi co się tak naprawdę stało, wiesz możesz mi zaufać - popatrzył mi w oczy oczekując ode mnie wyjaśnień - ale, chyba że koniecznie chcesz zatrzymać to w tajemnicy... Ina, zdradziłaś czy ty Zayna ?
- Porąbało cię do reszty od tego płaczu !? - w tym momencie puściłam jego ręke - Dlaczego wszyscy uważają, że puszczam się ze wszystkim po kolei kogo poznam ? Naprawdę tak wyglądam ? Przecież nie ubieram się jakoś.. jakoś specyficznie ! A z resztą to nie ma sensu. Myślałam, że się przyjaźnimy - właśnie wtedy wstałam i zaczęłam biec zaczepiając się o niezawiązane sznurówki moich trampek. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie wiedziałam gdzie uciec. Czy w ogóle mam potrzebę schowania się czy po prostu mogę pójść do Zayna. Ale przecież ja go nie zdradziłam... chyba, tak mi się wydaje. Nie nikogo nie zdradziłam a tym bardziej Zayna ! Przecież kocham go tak bardzo. Zawsze go kochałam i będę kochała. Dobrze że mój "cudowny" pomysł, który polegał na ochrzanieniu Zayna nie wypalił. Boże mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy... A co do Nialla... Szkoda gadać.

~
z punktu widzenia Harrego

Stałem przed wejściem do szpitala. W dłoni trzymałem papierosa. Tak, palę. Od niedawna zacząłem palić, dokładniej od czasu kiedy Zayn jest w szpitalu. Sam się dziwię, że popadłem w nałóg ale cóż, nie mogłem wytrzymać. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek i powstrzymał od kolejnego napawania się dymem.
- Przestań ! - to była Ina. Nie wiem dlaczego nie była u Zayna. Stosunkowo było jeszcze bardzo wcześnie. Dochodziła chyba siódma. Miałem zaraz pójść do Malika. Zdziwił mnie jej wygląd. Była cała zapłakana.
- Co się stało ? - zapytałem - Coś z Zaynem ? Powiedz, że nie...
- Chodzi o Horana - syknęła i wyrwała mi tego nieszczęsnego papierosa z ręki. Wzięła kilka machów
- Palisz ?
- Tak samo jak ty Styles.
- Co z Horanem ? Nadal przejmuje się... - w tym momencie przerwała mi
- Oskarża mnie o zdradę. Mówi , że zdradziłam Malika...
- Musiało coś ci się pomylić. Niall nigdy by czegoś takiego nie powiedział, a szczególnie tobie... Wiesz, że darzy cię dużą sympatią - nic nie rozumiałem
- Możemy na razie o tym nie rozmawiać - zapytała i znowu zaczęła płakać
- Jasne - przytuliłem ją - jesteś głodna ?
- Nie... dziękuję, że pytasz
Jeszcze chwilę trzymałem ją w objęciach. Jej długie, brązowe włosy splotły się z moimi lokami dzięki silnemu wiatrowi. Nagle dziewczyna wyciągnęła z kieszeni swoich zaszerokich dżinsów telefon.
- Mama dzwoniła 26 razy... - mruknęła wsuwając telefon w to samo miejsce gdzie był i mocniej mnie przytuliła

~*~
I oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba.
Liczę i czekam na komentarze od was. Zajmie to wam chwilę.
Dajcie znać czy pisać dalej.
Przynajmniej 10 komentarzy = nowy rozdział.
Macie może jakieś uwagi, a może macie pomysł
na nowy rozdział ? Piszcie xx .

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 10 - How you can do this !?

z punktu widzenia Nialla

Dlaczego ta idiotyczna karetka jeszcze nie przyjechała !?
- Niall i co z tą karetką ? - zapytał Louis ze łzami w oczach
- Nie denerwuj mnie Louis, proszę...
- Ej może ktoś otworzyć drzwi !? - krzyknął Liam, który siedział ze skrzyżowanymi nogami na podłodze obok łóżka Zayna.
Zayn leżał na swoim łóżku. Jego włosy, a nawet uśmiech były takie naturalne i zwykłe. Delikatne palce chłopaka były strasznie blade tak jak jego policzki. Nigdy nie widzieliśmy Zayna aż tak białego ! Wszystko byłoby chyba okej. Przecież człowiek jak jest przeziębiony to jest blady, prawda? Ale nie w tym wypadku. To jedno pudełeczko zmieniało całą postać rzeczy. Małe, białe pudełeczko. Zwykły kawał kartonu a na nim duży, kolorowy napis nazwy leku a pod nim "tabletki nasenne". Boże dlaczego ten debil to zrobił !? Dlaczego wziął całe opakowanie tych idiotycznych pigułek ! I GDZIE DO CHOLERY JEST TEN LEKARZ !?
- Dobry wieczór, Matt Lesscomn. Dostałem pilne wezwanie. O co chodzi?
- NIECH PAN DO NIEGO IDZIE !
- Niall, spokojnie - próbował uspokoić mnie Liam - Nasz kolega...
- NASZ BRAT - przerwał Louis
- Przedawkował lekarstwo...
- Mogę wiedzieć jakie ?
W tym momencie Liam dał białe pudełko do ręki lekarza.
- Dawno to zażył ?
- Nie więcej jak godzinę temu - powiedział Liam, który też zaczynał płakać
- DO CHOLERY DLACZEGO GO PAN NIE RATUJE !? JEST PAN LEKARZEM !? SKORO TAK TO CHYBA PANA ZADANIEM JEST GO URATOWAĆ ! - zacząłem się wydzierać i pociągnąłem doktora za rękaw do pokoju Zayna
Lekarz w końcu zaczął go badać. Nagle do domu wbiegło jeszcze kilku mężczyzn którzy zabrali Malika do karetki.
- Gdzie go zabieracie? - zapytał jako jedyny, który był rozsądny Liam
- Do szpitala North Hospital...
- Ale jak jego stan !? - rzucił nerwowo Louis
- Musimy go zbadać, mamy nadzieję, że go uratujemy...
- ŻE CO !? MACIE NADZIEJĘ !? WY GO MACIE URATOWAĆ !
- Niall uspokój się. Zaraz pojedziemy do tego szpitala !
Karetka odjechała na sygnale. Mrugające światła oświetlały ciemną okolicę. Staliśmy na schodach. Przeszywające zimno i wiatr zmusiły nas do wejścia do środka.
- Zadzwonię do Iny - powiedział Harry
- Harry, czekamy na ciebie w samochodzie.
- Okej .

***

z punktu widzenia Iny

Jego ciało jest takie zimne. Złapałam go za rękę i splotłam jego palce z moimi. Jeszcze niedawno nie chciałam go znać, ale w takiej sytuacji nie potrafiłabym. Dlaczego ten debil to zrobił !? Nie rozumiem... Nagle poczułam jak ktoś kładzie swoją ciepłą rękę na moim ramieniu.
- Dziękuje, że przyjechałaś.
- Harry nie mogłabym nie przyjechać... - poczułam jak z moich oczu płyną łzy
Harry usiadł obok mnie i mnie przytulił. Było mi ciężko. Za rękę trzymałam osobę która znaczyła bardzo dużo w moim życiu a obok mnie siedział chłopak, który tak ciepło patrzył na mnie na kolacji. Płakałam jak głupia. Nagle do sali weszła Elen z Liamem.
- Lekarz powiedział, że niewiedzą kiedy obudzi się ze śpiączki ale na razie jego stan jest stabilny, na szczęście...Ina nie płacz
Patrzyłam jak Liam przytula Elen. Wtedy przypominałam sobie wszystkie chwile spędzone z Zaynem. Od wtedy kiedy przywiózł nam pizze, zostawił paczę z truskawkami aż do kłótni przed wyjazdem. Cieszę się, że Harry siedzi tu przy mnie.
- Gdzie jest Niall ? - zapytałam zachrypniętym głosem od płaczu
- Siedzi na korytarzu i płacze... - mruknął Louis
- Pójdę do niego... - zaproponowałam
- Lepiej nie. Już mnie wygonił. Mówi że chce zostać sam
- Ale Loui ... - próbowałam przekonać Tommo
- Ina lepiej jak posiedzi sam i sobie to wszystko ułoży. Cały czas się o to obwinia !
- Ale dlaczego ?! Pokłócili się ?

_____________________
I kolejny debilny, 10 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
Trochę mi głupio prosić o komentarze, ale ja nad tym rozdziałem spędziłam kilka
godzin a napisać komentarz to góra 2 minuty, a poza tym każdy może
dodawać komentarze ;) więc piszemy XD Dajcie znać jak wam się podoba.
love you all <3

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 9 cz. 2 - Idiotyczny uśmiech ! IDIOTYCZNY !

Dalej czułam jego loki na policzkach. Mieszałam widelcem w talerzu. Nie mogłam skupić się na jedzeniu kiedy on siedział obok mnie. Z zamyślenia wyrwał mnie Niall:
- Ina nie marnuj jedzenia ! - odezwał się zbulwersowany
- Ehee.. - szczerze to nie wiedziałam co on do mnie powiedział
Czułam na sobie jego wzrok. Może on wcale nie patrzył na mnie tylko gdzieś w środku mnie, jakaś część mnie chciała żeby popatrzył. Zachowuję się dziwnie. Ledwo zostawił mnie Zayn ja szukam pocieszenia u jego przyjaciela. Czułam się podle ale zarazem nie mogłam wrócić do Zayna, który tak mnie zranił. Ale przecież Harry to tylko mój przyjaciel ! Przyjaciel ! Taki sam jak Louis, Liam i Niall.
- Halo ? Słuchasz mnie ? - głos Elen przerwał mi rozmyślanie
- Co ?
- Tak myślałam - zaśmiała się Elen - Wszystko ok ? - popatrzyła na mnie - Jesteś taka nieobecna.
- Wszystko ok, lepiej opowiedz jak było na kursie - próbowałam zmienić temat i chyba się udało.
Elen zaczęła swoje opowieści o tym kursie. Nie chciałam tego słuchać. Co pewien czas do mojego ucha wpadał mruczący głos Harrego i jego śmiech. Jestem idiotką.
- Musimy iść, Liam wydzwaniał chyba z dwadzieścia razy...
- Daddy się martwi - zaśmiała się Elen
- No niestety. Ale Ina chyba też nie ma ochoty z nami rozmawiać
- Harry to nie tak ! - warknęła
- Spokojnie, przecież żartuję - powiedział i znowu ją przytulił na pożegnanie
Czy on musi to cały czas robić?
- Ina świetnie gotujesz...
- NIALL ! Idziemy. Liam się martwi
Elen zamknęła drzwi za chłopakami i od razu popatrzyła na przyjaciółkę
- Odbiło ci ?
- O co ci chodzi ?
- Harry poczuł się nie chciany tutaj !
- Ale tak nie jest to dlaczego ma tak się czuć ?
- Ina, czy ty naprawdę tego nie widzisz ? Cały wieczór nie odezwałaś sie do niego, Nialla i do mnie, ale to mniejsza o mnie - mówiła
Ina zaczęła siłować się z butelką czerwonego wina.
- Masz zamiar pić ?
- Jutro sobota, a poza tym to wino.
- Ale to nadal alkohol.
- Napijesz się ze mną ?
Elen wpatrywała się cały czas w Inę z poirytowaniem. Przyjaciółka już od pięciu minut mocuje się z butelką i dalej nie może jej otworzyć.
- Może pomóc ?
- Poradzę sobie - syknęła - Dobra...
Dziewczyny usiadły przed telewizorem. Przyjemna woń czerwonego wina otoczyła cały pokój. Zapowiadał się przyjemny piątkowy wieczór.

***

dom chłopaków
- Niall, nie uważasz, że jest tu za cicho i za ciemno ?
- Podejrzane, i to bardzo !
________________________
Chcesz wiedzieć co stało się z Loui, Liamem i Zaynem ? Już niedługo w 10 rozdziale :) - jeżeli nie usunę tego bloga do tego czasu XD Proszę o komentarze ! xx

Rozdział 9 cz. 1 - Autobus numer 54

Buty Iny wystukiwały radosny rytm, będący całkowitym zaprzeczeniem jej ponurego nastroju. Dziewczyna szła mokrym londyńskim chodnikiem prowadzącym dokładnie do przystanku autobusowego, skąd Ina mogła bez problemu dostać się do mieszkania. Powoli doczłapała się do przystanku. Nie ma nic gorszego od znajdowania się w miejscu w którym najbardziej na świecie nie chciałoby się znajdować. Ciągła myśl o tym idiotycznym artykule przepełniała głowę Iny, a te spojrzenia ludzi dookoła niej. Jakby każdy chciał jej przypomnieć o Zaynie. Zbawieniem okazał się autobus numer 54, który swój przystanek dokładnie pod Milk Shake City dwie ulice od mieszkania Iny. Drzwi czerwonego autobusu powoli się otworzyły. Kilka osób nerwowo wysiadło przy okazji depcząc kolorowe trampki Iny. Dziewczyna delikatnie weszła jako ostatnia szybko znajdując wolne miejsce. Położyła swój plecak na kolanach i wtopiła swój wzrok w krajobraz za oknem.

***

Niestety zaczął padać deszcz. Ina w pośpiechu popatrzyła tylko w okno Milk Shake City i zaczęła biec do mieszkania.
Na klatce schodowej było jak zawsze cicho i tylko zza drzwi mieszkania panny Smith dało się słyszeć głuchy dźwięk telewizora. Klucz ciężko wchodził jak zawsze w zamek. Ina zamaszyście otworzyła drzwi w nadziei, że może Elen wróciła, niestety...
Inna wzięła się za przygotowywanie kolacji. Nie będzie to nic wykwintnego, bo tylko to kupiła wczoraj u pani Lollens. Z tego wyjdzie tylko spagetti (w końcu taki był zamysł). Ina wzięła zapałkę. Kilka iskier i nieprzyjemny zapach pozwoliły rozpalić ogień na tym małym patyczku. W małym garnku bulgotał sos pomidorowy. Znudzona staniem i czekaniem na doprowadzenie wody do wrzenia Ina wzięła książki i zaczęła odrabiać lekcje.

***
w tym samym czasie kilka ulic od mieszkania Iny
- Elen !
Dziewczyna usłyszała znajomy głos za plecami. Tak to był ten mruczący głos Harrego. Harrego Styles
- Harry ! Niall !
- Elen fajnie cię widzieć.
- Niall a jednak nie pojechaliście?
- Najwidoczniej - uśmiechną się Harold ukazują swoje dołeczki w pełnej okazałości
- Wszystko dzięki Zaynowi !
- Nie macie pojęcia jak się cieszę, że was widzę. A co u Liama?
- Nie mógł z nami przyjść, został z Lou i Zaynem, nawet nie wiem co oni tam robią - uśmiechną się z poirytowaniem Niall
- Chodźcie do nas. Ina na pewno się ucieszy
- No ja mam nadzieję... Niall zostaw te pączki !

***

- ELEN ! ELEN ! Wróciłaś ! Jeny, jak się cholernie cieszę !
- A, że nas widzisz to już mniej ?
- Harry nie o to chodzi ! Kocham was wszystkich ! - powiedziała Ina i przytuliła całą trójcę
- Ina czy ja czuję zapach sosu pomidorowego i bazylii ?
- Tak Nialler kochanie . Siadajcie.
- Nie bdziemy wam przeszkadzać, chcieliśmy się tylko powiedzieć że zostaliśmy, chodź Horan !
- Ale... Harry - Niall od razu posmutniał
- Styles ! Nie zrobicie nam tego! Ina, powiedz coś !
- Haroldzie Styles zostańcie na tą idiotyczną kolację ! - uśmiechnęła się i przytuliła po przyjacielsku Harrego.
Stało się coś dziwnego. Ten uścisk był taki przyjemny. Miękkie loki Harrego delikatnie łaskotały policzki Iny, a te głupie motyle w brzuchu zaczęły tak łaskotać Inę !
- Nie mogę - szepnęła tak aby nikt jej nie usłyszał
- Dobrze zostaniemy - uśmiechną się znowu tym razem pokazując swoje równe, białe zęby
__________________
Kolejny idiotyczny, nieskładny rozdział -,- Przepraszam i kocham was wszystkich <3 Część 2 już niedługo .

PART 2 COMING SOON ;)


sobota, 3 marca 2012

Rozdział 8 - Idiotyczna bazylia wśród szmatławców.


Otworzyłam oczy. Długa firanka lekko powiewała dzięki otwartemu oknu przez które wiał lekki, zimowy wiatr. Wtorek. Chciałam się szybko zerwać z łóżka ale zatrzymała mnie w nim myśl o tym, że dzisiaj mamy dzień wolny. Nie wiem dlaczego, nie wnikam. Ważne, że jest wolne tylko dlaczego jestem sama w mieszkaniu? Elen musiała jechać na jakiś głupi kurs fotografii do Basildon (50 km od Londynu - przyp. autorki). Zayn... Właśnie Zayn już jest na pewno na lotnisku, a może już jest gdzieś daleko... Ale co on mnie obchodzi? Nie mogę o nim stale myśleć. To jest już koniec! KONIEC! Idę coś zjeść...

***

w tym samym czasie - lotnisko


- Zayn pogadaj z Carlosem, ty zawsze się z nim dogadywałeś, może da się coś zmienić - powiedział szeptem Louis
- Postaram się - odpowiedział cichym głosem
Chyba każdy z nich już wiedział, że to koniec, że muszą zacząć nowe życie. Bez Iny, Elen i przyjaciół z Londynu
- Zayn musimy jeszcze coś załatwić - rzucił Harry i zabrał Nialla, Liama i Louisa na bok - Niech porozmawiają, może to coś zmieni...
- Ja już w nic nie wierzę - mrukną Niall i zaczął płakać jak zawsze
- Chodźcie na kawę. Cała nadzieja w Zaynie - powiedział Harry i zaciągnął za rękaw Lou i Nialla do "lotniskowego" Starbucksa

rozmowa Zayna z Carlosem podczas gdy Harry ciągał chłopaków po całym lotnisku szukając kochanego Starbucksa

- Carlos... - zaczął Bad Boy
- Słucham, tylko szybko, bo zaraz mamy samolot. A tak poza tym to gdzie są chłopaki?
- NA KAWIE - wydarł się - Chce z tobą porozmawiać. Chodzi o nasz pobyt w Nowym Jorku. Nie chcemy tam lecieć. Przynajmniej teraz. Nie możemy tam lecieć w wakacje? Wiem, że masz jakieś kontakty i uda ci się to przesunąć. Carlos! Jest to dla nas ważne. Chyba liczysz się z naszym... hm.. szczęściem?
- Jasne, ale... TO JEST WIELKA SZANSA...
- Wielka szansa, ale na co? Na sławę? Ja mam gdzieś taka sławę jak mam być nieszczęśliwy. W dodatku straciłem przez tą WIELKĄ SZANSĘ Inę, a tego nie wybaczę !
- Zayn... przepraszam. Chyba za bardzo się angażuję...
- Nie no co ty ? Gdybyś mi nie zwrócił na to
uwagi nigdy bym się nie domyślił!
- ZAYN, przestań!
Ich rozmowa nie trwała długo. Carlos zawsze ustępował Zaynowi. Dlaczego? Nikt nie wie. W końcu Carlos ustąpił:
- Wasze szczęście na pierwszym miejscu. Lec
imy do NY w wakacje - oznajmił
Radość Zayna nie znała granic. Nie da się tego opisać słowami. Nagle ktoś piękna postać ukazała się przed chłopakiem. Carlos chyba zupełnie odpłynął. Malik przyjrzał się chwilę dziewczynie, która szła prosto na niego. Była wysoka. Na swoich zgrabnych stópkach miała czarne, długie kozaki, które były częściowo przykryte przez długie, białe futro. Długie, proste włosy dziewczyny delikatnie były wplątane w futro i stanowiły zgr
aną całość. Zayn chwilę zastanawiał się kim ona jest i czego od niego chce. Był w niepewności do czasu kiedy dziewczyna odezwała się swoim melodyjnym głosem:
- Cześć Zayn
- Blanke?
- Tak, chciałam się z tobą pożegnać. Wiem, że wylatujesz do Nowego Jorku...
- Tak ale... - chłopak nie mógł nic więcej powiedzieć, bo śliczna Brown zamknęła jego usta... pocałunkiem.
Nagle przed nimi pojawił się mężczyzna ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, czarne spodnie i czarne, lakierowane buty. Zaczął robić im zdjęcia. To musiał być paparazzi. Zayn szybko odepchną Blanke i wyciągną telefon żeby zadzwonić do Nialla.
- Co się stało przystojniaku? - próbowała zatrzymać von Loyd
- Spadaj idiotko!
Carlos tylko popatrzył w stronę Blanke z poirytowaniem.
- Nie przejmuj się tym Zayn, przecież to mógł być jakiś idiota, który nie wie kim jesteś czy coś.
- Carlos, nie udawaj ok ?
- I co? I co? - nagle wybiegł wrzeszczący Harry
- Jedziemy w wakacje - powiedział Carlos
- Zbijasz się?
- Nie - uśmiechną się Los
- Chłopaki, nigdzie nie jedziemy !! - zaczął się drzeć Styles
- Carlos, kochamy cię! - Lou rzucił się na szyję Carlosa
- Zayn, coś nie gra? - Niall jak zawsze zaczął się martwić
- Wszystko ok, serio.
- Zayn...
- WSZYSTKO OK!
- Dobra, spokojnie. Jedźmy już do domu, bo jestem głodny - powiedział Horan i zaczął biec na postój taxówek
- Horan, wait!
Chłopcy byli tacy szczęśliwi. Z wyjątkiem Zayna. Ta idiotka Blanke zepsuła mu cały dzień, tydzień, miesiąc, rok, życie... IDIOTKA I TYLE!

***

ulice Londynu, droga powrotna Iny ze szkoły

Jeah! Dostałam 5 za ten głupi referat dla pana Richnessa. Nie wiem jakim cudem ale ;) Jutro wraca Elen - w końcu !! Muszę coś kupić, bo w lodówce jak zawsze pusto.
Otworzyłam czerwone drzwi małego sklepiku. Powitał mnie miły dźwięk dzwoneczka i uśmiech ekspedientki.
- Dzień dobry ! - krzyknęłam do mojej ulubionej pani Lollens
- Witam Ino ! - odpowiedziała i przesłała mi ci
epły i szczery uśmiech
Zaczęłam wrzucać coś z czego można ugotować jakiś obiad. Myślałam o spagetti. Położyłam koszyk na ladzie.
- Czy ma pani świeżą bazylię ? - zapytałam
- Tak. Stoi tam na stojaku obok gazet... Kris dlac
zego bazylia leży obok gazet ?! - pani Lollens była śmieszną osobą. Wszystko w jej sklepie musiało być idealne, a bazylia obok gazet nie była na idealnym miejscu. A kto to Kris? Córka pani Lollens. Pomagała jej czasem.
Sięgnęłam po tą głupia bazylię. Mój wzrok prz
ykuła jedna z gazet. Mianowicie ta:

Lubiłam ją przeglądać. Rzadko czytam takie idiotyzmy ale postanowiłam dzisiaj ją kupić. Coś mnie tknęło. Podeszłam do pani Lollens z tymi idiotycznymi ziołami (ziołami - hahahahaha - przyp. autorki) i tą gazetą.
- To wszystko?
- Tak, dziękuję.
- Gdyby moja córka była taka jak ty...
- MAMO ! - odezwała się Kris
- Jeżeli to był komplement to dziękuję. Ile płacę?
- 23 funty.
Zapłaciłam, wzięłam zakupy zapakowanie w papierowe torby i poszła do domu. Dobrze, że miałam blisko, bo plecak i te zakupy były takie ciężkie.

***

Olałam lekcje. Nie miałam już na nie siły. Może wieczorem uda mi się odrobić. Teraz się trochę pośmieje z tych bzdur w tej idiotycznej gazecie (dlaczego dla mnie wszystko jest idiotyczne ?! )
Pociągnęłam palcem po śliskiej okładce magazynu. Przewróciłam delikatnie stronę i popatrzyłam na spis treści. Moje oczy szybko powędrowały na tytuł, który zaczynał się od słów "Zayn Malik..." dalej nie czytała tylko szybko przekartkowałam na podaną obok stronę, bodajże 27 . Nic jeszcze nie przeczytałam a już zaczęłam płakać. Zdjęcie Zayna, który całuje się ze znaną mi dziewczyną. Zaczęłam czytać:
" Wczoraj na lotnisku, znany z boybandu One Direction Zayn Malik (18 lat) został czule pożegnany przez swoją dziewczynę Blankę Brown von Loyd ( 18 lat ). Ich pocałunek nie trwał długo, ponieważ chłopak spieszył się na samolot do Nowego Jorku. Nie mógł zabrać swojej dziewczyny, ponieważ nie chce aby opuszczała lekcje w szkole w Londynie. Blanke, aby uniknąć długich rozstań ze swoim chłopakiem będzie przylatywała do niego w każdy weekend. Czyż nie słodko? ;-)
dla magazynu "Be POP Star" Marcello Di Compessa

Czyż nie słodko ? Co to ma w ogóle być ? Zerwał dla mnie dla tej pustej idiotki Blanke? Już wiem, że to nie wyjazd do Nowego jorku był przyczyną tylko ona! Kochał ją i nie chciał się przyznać! Jak on mógł !?
Ina skończyła ten monolog, pobiegła do pokoju i zaczęła głośno płakać, dławiąc się swoimi słonymi łzami. Nagle poczuła się zmęczona i zasnęła.
________________________
Mam nadzieję, że się wam podoba ;) Wiem słaby ale cóż... Jak się pogubiliście to pisać w komentarzach ;D i wgl licze na jakieś komentarze. Jest to darmowe a wiele znaczy . xxx.